sobota, 30 kwietnia 2016

MAJÓWKA ;-)

Na okres majówki robię "mały urlop" od blogowania.

Na pewno pojawią się wpisy w kolejnym tygodniu :)

Tymczasem relaksujmy się i odpoczywajmy nawet od spraw finansowych (lub tym bardziej ;) )




piątek, 22 kwietnia 2016

Złoto i srebro

Czy rozpoczyna się hossa na rynku surowców ?

Złoto i srebro od zawsze były uważane przez ludzi za metale cenne i szlachetne. Uważano je za alokacje kapitału na długie lata. Złota nie można dodrukować ani wytworzyć w laboratorium dlatego stanowi jakąś realną wartość. Wg ekspertów opłaca się inwestować w metale w długim terminie wynoszącym więcej niż 10 lat. Poniżej przykładowo wykres prezentujący 10 letni okres cen złota.



Złoto w ciągu ostatnich lat zalicza besse od roku 2011 po wysokich wynikach podczas hossy . Jednak w ostatnim czasie w wyniku niepewności na rynkach złoto zaczęło zyskiwać w oczach inwestorów ponownie. Uważą się że rynku akcji osiągnęły już swoje szczyty i powinna zacząć się korekta, do tego dochodzi słabnący dolar. A jeżeli dolar słabnie to część kapitału ucieka w bezpieczniejsze aktywa np. metale szlachetne. Srebro podąża za wykresem i cenami złota. Poniżej wykres srebra.


Niestety srebro podlega większym wahaniom i jest mniej lubiane przez inwestujących.

Jednakże póki co są oznaki że złoto jest u progu bessy lub hossy. Kolejnym wyznacznikiem, dosyć ciekawym może być jego odwrotna korelacja z indeksem S&P500 (jednym z najpopularniejszych indeksów akcji na świecie). Poniżej wykres ze strony stooq.pl

Na niebiesko wykres ceny złota, na różowo wykres ceny indeksu S&P500. Widać wyraźnie, że gdy panuje hossa na rynkach akcji to cena złota zalicza dołek i odwrotnie. Oczywiście wykresy krzyżują się w miejscach które świadczą o początku/końcu bessy/hossy wybranych aktywów, Widać na wykresie, że jesteśmy przy kolejnym krzyżowaniu się wykresów, oznaczałoby to że możemy spodziewać się odwrócenia trendów w obu przypadkach.
Jednak czy tak będzie, tego nikt nie powie na 100%, ostatnie dodruki i programy stymulacyjne FEDu(banko centralnego USA) zaburzyły nieco równowagę na rynkach finansowych, powodując rajd cen akcji ku górze. Wg ekonomistów FED w tym roku może zdecydować się na kolejny dodruk pieniądza, co może spowodować wzrosty na giełdach.

Warto obserwować te dwa wykresy i śledzić wiadomości dotyczące złota, ponieważ najbliższy czas, może to będzie przedział roku lub dwóch, pokaże czy "moja teoria" jest słuszna :-)












poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Spotkanie OPEC zakończone fiaskiem

Już po spotkaniu grupy OPEC, zabrakło Iranu. 

Przypomnę krótko że kartel miał ustalić zamrożenie wydobycia na poziomie styczniowym, tak aby wywindować cenę ropy do ok. 40,00 USD - swoją drogą wtedy Rosja podobno już zaczyna gromadzić jakieś rezerwy, czerpiąc zyski ze sprzedaży ropy.

Iran stwierdził że nie pojawi się na spotkaniu, ponieważ w poprzednim roku zostało zdjęte z niego embargo (nałożone z inicjatywy USA) a jest jednym z największych producentów ropy i oczywiście musi zarobić i odbić sobie okres niebytu na rynku. Cena ropy po 6h rokowaniach kartelu spadła o ok 4%, co poniżej pokazuje wykres:

http://www.bankier.pl/inwestowanie/profile/quote.html?symbol=ROPA

Ale jak widać po pewnym czasie zaczęła zyskiwać - lecz może to świadczyć o spekulacji i docelowo trend pójdzie na dół, w kierunku straty.

Swoją drogą dalej malejąca cena ropy spowoduje pogłębienie się deflacji (o której pisałem tu:http://www.ekonomiczne3gr.blogspot.com/2016/04/deflacja-zagrozenie-czy-okazja.html) na ogólnoświatowym rynku.

Także przewidywania analityków Goldman Sachs się potwierdziły, nie uzyskano porozumienia, nie wiadomo kiedy będzie kolejne spotkanie, a więc póki co niepewność i na pewno (wg mnie) czekają nas dalsze spadki cen ropy.

sobota, 16 kwietnia 2016

Deflacja - zagrożenie czy okazja ?

Deflacja, czy jest w Polsce ? Czy może jej nie ma ? Zagrożenie czy okazja dla naszego kraju ? A może tylko dla statystycznego Kowalskiego ? Postaram się dołożyć swoje 3 grosze w temacie.

Straszą nas ale też i zachwalają, jest i dobra, i zła. Deflacja jest to, jak podaje najpopularniejsza encyklopedia na świecie, wikipedia: długotrwały spadek przeciętnego poziomu cen w gospodarce przekładający się na wzrost siły nabywczej pieniądza. W warunkach deflacji za tę samą ilość pieniędzy po pewnym czasie można kupić więcej towarów i usług. Jest ona przeciwieństwem inflacji którą mieliśmy przez ostatnie dziesięciolecia. Inflację, czyli wzrost cen.

No tak, idąc dalej tą definicją można by rzec: "Po co mam kupować dzisiaj 1 kg ziemniaków za 2 zł, skoro jutro mogę kupić 2kg za 2zł ?". To z tej prostej definicji wynikałoby, że deflacja wręcz jest zbawieniem dla narodu, codziennie taniej, więcej zostaje w kieszeni, a wypłata ciągle taka sama.
Otóż nie do końca byłoby to takie zbawienne jak się wydaje. 

Skoro odkładalibyśmy decyzję o zakupie czegoś w przyszłości bo będzie tańsze, to oznaczałoby to spadek popytu. Wolelibyśmy akumulować swój kapitał pieniężny aby zaczekać na lepszą okazję. Jeśli spadek popytu to w ślad za tym będzie mniejsza sprzedaż firm i sklepów. Idąc dalej, sklepy mniej zaczną zamawiać towaru od producentów i dystrybutorów. A ci z kolei będą mniej produkować. Co to spowoduje ? Skoro spada produkcja w firmie dystrybucyjnej to trzeba jakoś zrekompensować sobie straty, czyli zwolnić część załogi. No więc takim o to prostym sposobem mamy spadek cen, wzrost bezrobocia, wzrost wydatków państwa na zasiłki dla bezrobotnych. 

A więc deflacja, która z pozoru wydaje się fajna, jest w rzeczywistości groźna dla gospodarki, ponieważ nie powoduje rozwoju, a przecież w kapitalistycznej gospodarce przedsiębiorstwo musi zarabiać, osiągać zyski, aby przetrwać na rynku. 

Do czynienia z deflacją w Polsce mamy w stosunkowo krótkim okresie. GUS ogłosił deflację w lipcu 2014 roku. Ekonomiści podejrzewają, że jest ona pochodną ostatniego kryzysu z 2007 roku. W przypadku Polski do czynienia z deflacją mamy przynajmniej z kilku powodów. Zacznę od tych światowych:
- spadek HICP, czyli Harmonised Index of Consumer Prices, czyli wskaźnik cen konsumenckich. Od kilku lat po kryzysie HICP wyraźnie spada, spowodowane jest to spadkiem cen ropy na świecie, co powoduje że transport jest o wiele tańszy, w tym roku chociażby dobrymi zbiorami zbóż przez co pieczywo jest tańsze, Poniżej prezentuję indeks HICP ze strony Europejskiego Banku Centralnego:



- spadek cen ropy 
- obniżanie stóp procentowych przez banki centralne, dlatego aby pobudzić akcję kredytową po kryzysie.
To tylko kilka powodów ale moim zdaniem głównych które powodują ogólną tendencję do wywoływania deflacji w Polsce. Co do krajowych powodów:
- embargo żywnościowe do Rosji spowodowało, że większa ilość produktów zostaje w kraju, a jeżeli jest czegoś więcej to cena jest niższa,
- spadek cen ropy, a co za tym idzie cen paliw,
- obniżanie stóp procentowych przez NBP w ślad za EBC

Czy to oznacza, że teraz mamy się bać że bezrobocie wzrośnie ? A może doprowadzi to do stagflacji, czyli "ani w górę, ani w dół"? Nie do końca, bo jak to w życiu bywa nic nie jest do końca ani czarne ani białe. W Polsce aktualnie od kilku lat mamy dodatnie PKB, jesteśmy w fazie wzrostu gospodarczego, dlatego deflacja nam służy. Jak podaje Narodowy Bank Polski w najnowszych projekcjach:
 "Roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale -0,9 – 0,2% w 2016 r. (wobec 0,4 – 1,8% w projekcji z listopada 2015 r.), 0,2 – 2,3% w 2017 r. (wobec 0,4 – 2,5%) oraz 0,4 – 2,8% w 2018 r. Z kolei roczne tempo wzrostu PKB według tej projekcji znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,0 – 4,5% w 2016 r. (wobec 2,3 – 4,3% w projekcji z listopada 2015 r.), 2,6 – 4,8% w 2017 r. (wobec 2,4 – 4,6%) oraz 2,1 – 4,4% w 2018r." 

Kraje zachodniej Europy mają się gorzej, ponieważ ich dynamika PKB jest zdecydowanie niższa. Wg ostatnich prognoz NBP będziemy mieli w Polsce deflację, jednak PKB w kolejnych latach będzie rosło, a bezrobocie malało. Także póki co nasz kraj korzysta na spadku cen. A jak to będzie za rok czy dwa ? Tego to nawet analityk z NBP nam na 100% nie powie.

Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie ? Wolicie inflację czy deflację ?:)


 


poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Mieszkanie plus ?

Tym razem na warsztat biorę zapowiedź Pani Premier Beaty Szydło o szykowaniu programu okrzykniętego w mediach jako "Mieszkanie+".


Poprzedni post był na temat programu rządowego to już pozostając w tym klimacie biorę się za następny. Wynika to też z dynamiki proponowanych w ostatnim czasie przez nasze Państwo różnych socjalnych udogodnień.

Póki co nie znamy wielu szczegółów tego programu, moim zdaniem była to na razie luźna propozycja, pewnie tylko są zarysy tego programu. Chodzi o to, że Państwo chciałoby aby Polacy więcej wynajmowali, a mniej kupowali na własność mieszkań. Jeżeli spojrzymy na inne kraje w Europie to rzeczywiście w Polsce bardzo mało się mieszkań wynajmuje, w większości każdy woli kupić swoje mieszkanie i spłacać kredyt.
Jak podaje Eurostat: ok. 80% Polaków mieszka w mieszkaniu na własność, więcej od nas w tej kategorii mają: na Węgrzech, Litwie, Chorwacji i Słowacji - ok. 90% , a rekordziści - Rumuni - 97%!.
Z drugiej strony są państwa o większej stopie życiowej: Niemcy i Austria - ok. 50%-60% .

Warto też zauważyć czynniki kulturowe, w Europie Środkowo-Wschodniej jest większa tradycja posiadania swojego domu czy mieszkania, w Europie Zachodniej mniejsza. Jednak kolejnym czynnikiem jest też obowiązujące prawo w danym kraju. W przypadku naszego sąsiada - Niemiec - Państwo dopłaca do wynajmu mieszkań. I stąd również pomysł aby zaadoptować to na naszym gruncie.

Podobno mieszkania w Polsce mają być budowane na gruncie państwowym. Koszt kredytu miałby wynieść maksymalnie 3000 zł za metr. Póki co wiemy tyle na temat tego programu. Jakby nie było w przypadku 50 metrów kwadratowych wychodzi 150 000 zł, a wg cen rynkowych w większych miastach 5000 zł za metr czyli 250 000 zł. Czyli taniej o 40%. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć chociażby na remont.

Dodatkowo państwo chce uruchomić kasy oszczędnościowe w których przez minimum 4 lata Polacy mają odkładać na remont lub kupno mieszkania, a przy wypłacie środków państwo doda 15% wartości zgromadzonej kwoty, maksymalnie do 900 zł.

Wydaje mi się, że jest to naprawdę duży program i może kosztować wiele mln zł, pytanie pozostaje jedno: czy Polacy będą chcieli zmienić swoje przyzwyczajenia i tradycje ? To moje 3 grosze w tym temacie, a co Wy myślicie ?





Program 500 plus

Jako pierwszy merytoryczny post na tym blogu pozwoliłem sobie wziąć temat rządowego programu 500+.

Dużo szumu, dużo zapowiedzi no ii.. ruszył! Program 500+ dla rodzin które mają dwójkę lub więcej dzieci bez względu na to czy dochody są niskie czy wysokie. Oczywiście na pierwsze dziecko również może rodzina otrzymać dopłatę jeżeli dochody są odpowiednio niskie przewidziane przez ustawodawcę. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły bo o tym możemy się dowiedzieć chociażby ze strony www.program500plus.pl . Chciałbym spojrzeć z czysto finansowego punktu widzenia.


W wielu wywiadach i opiniach ekonomiści uważają że dzięki temu programowi zwiększy się popyt, no bo przecież skoro rodzina która musiała przed istnieniem programu znaleźć pieniądze w swoim budżecie domowym na : pieluchy, ubrania, jedzenie a kończąc na przyborach szkolnych, hulajnodze czy rowerze, otrzyma dodatkowo 500zł co miesiąc to oczywiście wyda je chociażby w części na inne rzeczy niż na dziecko. Mogą to być różnego rodzaju usługi, rozrywka a nadwyżkę pieniędzy zacznie odkładać chociażby na lokatę. I z tym poglądem w zupełności się zgadzam.

Jednak nie do końca jestem przekonany o słuszności przyznawania wszystkim "jak leci" 500zł lub wielokrotności tej kwoty. Moim zdaniem państwo powinno promować przy okazji takich akcji zaradność i przedsiębiorczość beneficjentów. Czy nie lepszym pomysłem byłoby przyznawanie 500 zł ulgi lub dopłat na konkretne rzeczy dla dziecka ? Czy nie lepiej byłoby odciążyć pracodawcę od płacenia podatków za pracownika, czyli dopłacić pracodawcy pod warunkiem że dołoży 500zł pracownikowi ?

Oczywiście są rodziny którym przydarzyły się nieszczęścia i nie mogą iść do pracy, przykładowo samotna matka z trójką małych dzieci, nie jest w stanie chodzić do pracy i nimi się opiekować.Wtedy pomoce socjalne popieram w stu procentach. Czytałem również sondaż, w którym pytano ludzi w przedziale 25-30 lat czy ten program motywuje ich do posiadania 2-go dziecka. Jak łatwo się domyśleć ankietowani stwierdzili, że najpierw kierują się własnymi dochodami, a i tak dla nich dużym wydatkiem jest posiadanie jednego dziecka i nie wiadomo czy zdecydują się na drugie.

Osobną sprawą są źródła finansowania tak dużego programu socjalnego organizowanego w naszym kraju. Przecież państwo zobowiązuje się wypłacić w roku takiej rodzinie minimum 6000 zł przez maksimum 18 lat. Są to olbrzymie kwoty i na pewno będzie trzeba szukać pieniędzy w nowych podatkach, (które my ostatecznie zapłacimy) ponieważ kredyty które Polska zaciąga idą m.in. na spłaty poprzednich kredytów, a współczynnik deficytu budżetowego i tak już jest wysoki. Dlatego ja wychodzę z założenia że jeżeli 500 zł jest brane z budżetu, który przecież i tak finansuję jako podatnik, to nie lepiej po prostu obniżyć niektóre podatki i nie dawać mi tych 500 zł ?

Program 500+ ładnie wygląda i fajnie brzmi ale wg mojej opinii można było go dopracować a co Wy sądzicie o tym programie ?